niedziela, 28 października 2018

Proste czynności i małe - wielkie sukcesy

Proste czynności, które dla przeciętnego człowieka nie są czymś nadzwyczajnym, jednak gdy rozpoczęłam leczenie uderzałam w nie jak rozpędzony samochód w mur. Oczywiście poza tymi drobnymi trudnościami są i małe - wielkie sukcesy i dziś sobie o tym trochę popiszę. I tak grafika tyranozaura ścielącego łóżko nie jest przypadkowa, a i zawsze poprawia mi humor.
Może nie mieścić się w głowie, że coś tak prostego jak okazanie dowodu osobistego może podnieść ciśnienie. Jednak kiedy przechodzisz korektę płci i jeszcze nie masz za sobą procedury prawnego uzgodnienia płci... no cóż wysoka brunetka z męskim imieniem potrafi wprowadzić w osłupienie nie jedną osobę. Policja przechodzi szkolenia jak się zachować w takich sytuacjach, ale przecież nie legitymujemy się tylko przed policją.

Kilka lat temu mało nie zrezygnowałam z pewnej rozmowy w dość znanej w kraju instytucji jaką jest telewizja publiczna, z powodu ochroniarza... który nie chciał mnie wpuścić. Nikt biedaka nie ostrzegł, że na wywiad jest umówiona transseksualna kobieta, mająca w dowodzie jeszcze męskie danie. Na szczęście była wraz ze mną koleżanka, która poświadczyła że ja to ja i wywiad się odbył.  A podobne sytuacje mogą nas spotkać w różnych miejscach. Żeby daleko nie szukać poczta.
Mniej drastyczne są podrywy, chociaż sama nie wiem czy nie bardziej bolesne. Prowadzisz rozmowę z osobą która wyraźnie na ciebie leci i zastanawiasz się bez przerwy, czy ucieknie gdy powiesz o sobie... Coming out jest trudny i to nie tylko przed przyjętą społecznie normą. Nawet wśród tęczowego społeczeństwa transseksualizm jest dość mocno napiętnowany. Pojęcie transseksualnej lesbijki lewituje, gdzieś w odległej przestrzeni kosmicznej i spotkałam nieliczne cis płciowe kobiety o tej orientacji którym dawna płeć fizyczna nie przeszkadza.

Jednak stres, czy powiedzieć o sobie jest dla wielu z nas tak duży że wiele decyduje się na wejście w świat relacji uczuciowych dopiero po zakończeniu leczenia. Ja sama walę z grubej rury, że jestem transseksualna - zresztą to świetny sposób na pozbycie się namolnego Janusza Podrywu. Ile z was drogie koleżanki dostawało na komunikatorze od zupełnie obcego faceta zdjęcie jego interesiku. Zgaduje, że całkiem sporo - jednak ich pewność siebie jakoś szybko znika gdy powiem o sobie i to zazwyczaj w jakiś drastyczny sposób żeby waga tej informacji uderzyła w takiego jegomościa z całą swoją siłą.

Pierwsze skorzystanie z toalety publicznej, oj to jest dopiero wyprawa. Najpierw zastanawiasz się z której możesz skorzystać no bo wiecie tu już niby hormony, ale czy mam passing (czy jestem postrzegana w swojej płci odczuwalnej)? A może zaraz po wejściu do żeńskiej toalety wpadnie grupa antyterrorystyczna bo jakaś koleżanka zadzwoni na policję "Panie władzo w damskiej toalecie jest zboczeniec". I w końcu wchodzisz niczym Harrison Ford do jaskini z świętym Grallem w filmie "Poszukiwacze Zaginionego Gralla" i uderza cię niebiańskie światło i chór anielski. Ponieważ przy myciu rąk jakaś dziewczyna pyta cię o pożyczenie tamponu... no bo wiesz koleżanko akurat mi się zaczęło, a nie mam w torebce.
I wylatujesz z toalety niczym na skrzydłach bo właśnie dotarło do ciebie, że masz ten upragniony passing i masz minę jak po orgii ze swoimi ulubionymi aktorami. Biel staje się jeszcze bielsza czerń jeszcze czarniejsza, a w autobusie sprowadza cię na ziemię kontroler biletów "Nie ma bileciku, to dowodzik poproszę". Dobra nieco na siłę tutaj zażartowałam sobie, ale to jest przykład takiego małego - wielkiego sukcesu. Po tym pierwszym "proszę pani" zaczyna się cała lawina wspaniałych odkryć.

No bo czyż nie jest piękne, gdy ktoś wdaje się z Tobą w flirt? Albo pierwszy bukiet kwiatów? Pierwsza randka... czy już kompletnie przyziemne "pani sobie usiądzie". Ach te drobiazgi sprawiają, że do dziś się uśmiecham chociaż już dawno powinnam do nich przywyknąć. Z mojego wnętrza wyrywa się triumfalny ryk tyranozaura, któremu udało się pościelić łóżko i wygrać z naturą. I takich małych radości życzę nie tylko sobie, ale i wam. Bo grunt to cieszyć się z małych - wielkich zwycięstw.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz