niedziela, 28 października 2018

Depresja

Budzisz się rano i już wiesz... Nie chcesz wstać z łóżka, bo i po co, brak apetytu i mimo przespanej całej nocy czujesz się jakbyś od kilku dni żyła tylko dzięki pomocy kawy. I czujesz tę rękę na ramieniu. Tak to znowu ona - depresja. Ostatnio dała ci względny spokój, dni z uśmiechem i wypełnione energią do działania. I nagle uderzyła z całą swoją siłą.

Tak właśnie wyglądał mój dzisiejszy poranek. I doskonale sobie już zdaje, że to przejściowe jak nie dziś to jutro, pojutrze czy za tydzień ten stan umysłu i ciała minie. Ale akurat jestem osobą silną, oraz miałam szczęście spotkać na swojej życiowej ścieżce ludzi którzy pomogli mi nauczyć się żyć z nią - depresją.
Osoby transseksualne bardzo często mają problem z depresją. Dysforia płciowa, odrzucenie przez bliskich, problemy z pracą, brak nadziei na zmiany... można wymieniać bez końca. Nie zliczę ile razy pomagałam się podnieść dziewczyną przed i w trakcie korekty, które rzeczywistość pożerała i wypluwała bezlitośnie, a sama wtedy udawałam silną. Może nie udawałam? Może właśnie to pomaganie dawało mi jakiś cel w życiu i dzięki niemu wstawałam rano z łóżka.

Nie wiem, ale wiem że powoli się wypalałam i w końcu nie mogłam wstać z tego łóżka. Nie umiałam krzyknąć o pomoc, no bo przecież jak to. Ja? Prosić o pomoc? Ta silna, co zawsze się uśmiecha? I zaczął się maraton walki o siebie. Zmuszanie się do wyjścia z domu i spotykanie z ludźmi, z którymi tak właściwie nie chciałam się spotykać. A i tak coraz bardziej się osuwałam w mrok. Bo jak już się straci kontrolę jest tylko gorzej i nie ma szans by własnymi siłami to zmienić.

Psycholog był początkiem drogi w górę, ale za szybko skończyłam terapię i nie minęło dużo czasu żebym znowu zaczęła spadać. Rozpoczęłam leczenie i nagły spadek poziomu testosteronu sprawił, że kompletnie się załamałam. Leki uspokajające stały się nieodłączną częścią zawartości mojej torebki. Problemy ze snem sprawiły, że powoli wyglądałam jak zombie z pierwszych filmów Romero. A widok kwitnącej jabłoni sprawiał, że ryczałam godzinami zastanawiając się jaki to ma sens. Wiele znajomych trans kobiet opowiadało mi jak się cudownie czuły, gdy rozpoczęły leczenie. Nie wiem czy mówiły prawdę, czy nie chciały mnie wystraszyć. Dla mnie pierwsze pół roku to był koszmar.

Pół roku które doprowadziło mnie na skraj i codziennie zastanawiałam się czemu właściwie tak się męczę. Przecież mogłabym to skończyć, na szczęście wytrzymałam dość długo by spotkać na swojej drodze osobę która wyciągnęła mnie z tego. Właściwie sama się rzuciłam na nią, wyrzucając z siebie wszystko w potoku słów i czując coraz większą ulgę. I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem aż do dnia dzisiejszego gdy czując to znajome klepnięcie w ramie wiem, że dam sobie radę.

Jednak ja miałam szczęście, może nie siła ale wrodzony upór, tak bardzo charakterystyczny dla kobiet w mojej rodzinie pomógł mi przetrwać. Jednak depresja zbiera krwawe żniwo wśród osób transseksualnych na całym świecie. Samobójstwa są bardzo częste, zresztą sama rozważałam żeby ze sobą skończyć nie widząc sensu w tym wszystkim. Dlatego apeluje o nieco ciepła i wyrozumiałości jeśli macie wśród swoich znajomych osobę transseksualną. Zwykła rozmowa, wysłuchanie i dobre słowo mogą komuś bardzo pomóc w walce ze sobą. W walce z swoją rzeczywistością.



3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety takie stany się zdarzają i ja jestem zdania, że na pewno nie wolno pozwalać się mu rozwijać. Moim zdaniem bardzo fajne efekty możemy uzyskać w https://www.terapiapoznan.pl/psychoterapia-psychodynamiczna/ i ja jestem wielkim zwolennikiem uczęszczania do psychologa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń