poniedziałek, 22 lipca 2019

Pytania, których się nie zadaje

Nie będę się rozpisywała o wydarzeniach w czasie Marszu Równości w Białymstoku. To co napisałam na Fb wystarcza, a temat wyczerpują już osoby które brały udział w samym marszu. Dziś zajmę się tematem pytań które wydają się zwykłymi, a dla osoby transseksualnej są to pytania śmierci.

Doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak wiele zainteresowania wzbudzam swoim problemem z tożsamością płciową. Odpowiadałam na wiele pytań związanych z moim życiem i leczeniem, jednak nie każde pytanie powinno się zadawać. Wiele z nich potrafi zranić, a jeszcze inne zwyczajnie wchodzą zbyt głęboko w życie.

Najczęściej pada pytanie o dead name, czyli imię sprzed rozpoczęcia leczenia. Nie jest to mile widziane i jeśli ktoś już podaje Ci swoje stare imię, to możesz czuć się wyróżniony. To objaw bardzo dużego zaufania, zwłaszcza że nie raz i nie dwa zdarzało mi się, że ktoś ze znajomych celowo lub przypadkiem je wypaplał. Nie po to poświęcamy swoje zdrowie psychiczne, pieniądze i kawał życia by żyć w cieniu płci którą skorygowaliśmy.

"A tak właściwie to jak uprawiasz sex", takim pytaniem zostałam kiedyś poczęstowana przez panią z okienka na poczcie. Był to zresztą moment w którym dotarło do mnie, że zmiany jakie wprowadzają hormony są już dość duże, bo musiałam tłumaczyć na poczcie, że osoba na zdjęciu w dowodzie osobistym to ja. Pytania o życie intymne nie są grzeczne, ogólnie włażenie komukolwiek do łóżka nie jest zbyt miło widziane przez kogokolwiek.

Zdjęcia sprzed leczenia, to tak samo jak dead name sprawa zaufania i jak już wspominałam nie po to korygujemy płeć by wracać do tego co było. Tak więc pytania o wygląd i prośby o zdjęcie sprzed leczenia można też spokojnie uznać za gafę w kontakcie z osobą transpłciową. Zresztą tak samo nie wypada pytać o zabiegi jakim się już poddaliśmy. Owszem jeśli kogoś wpuszczam głębiej w swój świat informuje tą osobę o tym że przechodzę leczenie.

Jednak taka informacja nie oznacza, że mam ochotę zagłębiać się w meandry wszystkich zabiegów jakie przeszłam. Owszem zdarza mi się czasem wejść głębiej w temat, ale to czy jestem po operacji i co mam między nogami to stanowczo tylko moja sprawa. No ewentualnie jeszcze mojej partnerki, ale jak mówiłam o życie intymne też się nie ma co pytać. Tak więc to ile i jakich operacji mamy za sobą to tylko nasza sprawa i też nie widzę powodu by o to pytać.

Oczywiście jak zawsze mówię o tym co irytuje, lub denerwuje mnie. Tak więc nie koniecznie innych może denerwować to samo. Tak więc jeśli zadacie już jakieś pytanie i w odpowiedzi usłyszycie "odpuść", to odpuście. Nie ma sensu psuć relacji ze znajomymi tylko z chęci zaspokojenia ciekawości.

2 komentarze:

  1. Masz rację, z drugiej strony jakoś mogę zrozumieć, że ludzi to wszystko ciekawi...
    Ja najbardziej nie lubię tego pytania o imię (i może jeszcze wygląd przed - też bym nie odpowiadał, natomiast pytania o zabiegi, seks itp. mnie osobiście aż tak nie przeszkadzają), jak mnie ktoś pyta o imię to mówi: "nie po to je zmieniałem żeby teraz podawać" albo coś takiego i nie podaję nikomu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego podkreślam, że piszę głównie ze swojej perspektywy. Różne osoby drażnią różne rzeczy. Też mam swoje metody by takie pytajniki w delikatny sposób spławiać.

      Usuń