czwartek, 3 stycznia 2019

Pierwszy raz

Ten tytuł to niezły clickbait, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Zwłaszcza, że mam zamiar rozpisać się o kilku pierwszych razach. O momentach które dla mnie w pewien sposób były wyjątkowe. Tak więc zacznijmy tę podróż w przeszłość.

Takim "pierwszym" pierwszym razem do jakiego chcę wrócić myślami to moje pierwsze wyjście z domu em femme. Było to zimą 2013 roku i doszło do tego pod namową mojej przyjaciółki. Poza mrozem przez który się okrutnie przeziębiłam mimo płaszcza który pożyczyła mi przyjaciółka nie da się zapomnieć emocji towarzyszących temu przeżyciu. Z pewnością był strach, gdy mijali nas przechodnie i niesamowite poczucie szczęścia. Szczęścia, że w końcu się odważyłam na ten krok do przodu.

Nawet głupi zakup pierwszej sukienki zapadł mi głęboko w głowę. Chodzenie między wieszakami i zastanawianie się która się będzie najlepiej nadawała do występu w telewizji. Czułam się trochę jak dziecko które dostało pieniądze na wydanie w sklepie ze słodyczami. Zresztą jak już wspomniałam wiąże się z tym mój pierwszy występ w telewizji, który okazał się straszniejszy w mojej głowie niż w rzeczywistości. Poznałam też wtedy kobietę która podziwiam do dziś, a która przyjechała tam specjalnie po to by mnie wesprzeć.  Niesamowite uczucie które ciężko opisać i nawet nie będę próbować.

Pierwszy raz kiedy obca osoba użyła wobec mnie żeńskiej formy osobowej... nie ma sensu nawet zagłębianie się w to. Wystarczy, że wspomnę o tym jak przyjaciółka mnie prosiła bym przestała się tym podniecać. To było dla mnie przełomowe przeżycie, że w końcu ktoś obcy nie wiedzący o moim leczeniu sam z siebie użył w stosunku do mnie "proszę pani". Dziś to codzienność i nawet sama wracam do tego wspomnienia z pewnym rozbawieniem.

A takim magicznym pierwszym razem był pierwszy bukiet który dostałam od mężczyzny. Płatki z tych tulipanów mam zasuszone i zawsze na wierzchu w bezpiecznym miejscu które często jest w zasięgu mojego wzroku. To chyba wystarczająco pokazuje jak bardzo to było dla mnie ważne przeżycie. Zresztą wtedy też wpadłam na pomysł by upamiętniać takie rzeczy na zdjęciach, by móc do nich wracać. Ot sentymentalna jestem, ale to nie jest zła cecha.

I takich pierwszych razów mogła bym wymienić mnóstwo, w pewien sposób zaakceptowanie i ruszenie w stronę swojej kobiecej natury jest jak nowe narodziny. Mnóstwo rzeczy które nie wydają się niczym niezwykłym zyskują nowych barw i potrafią zapaść w pamieć na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz