piątek, 12 kwietnia 2019

Jak to jest?

Nie raz i nie dwa zadawano mi pytanie: jak to jest urodzić się w nie swojej płci. I szczerze powiedziawszy jakbym nie odpowiedziała, to pytający i tak nie jest zadowolony. Rozbieżność między płcią fizyczną, a odczuwalną nie jest łatwa do opisania i nawet uciekając do wymyślnych metafor nie odda się w pełni problemu.

Zazwyczaj odpowiadam, że to trochę jak urodzić się w więzieniu i żeby z niego wyjść trzeba je przebudować. Ale oddaje to tak naprawdę tylko problemy związane z dysforią, a to jest kropla w czarze goryczy która musimy wypić. Bo przecież jest jeszcze mnóstwo innych płaszczyzn na których musimy się borykać z codziennością.

Zacznijmy od wyjścia z szafy i reakcji otoczenia, coming out może za sobą pociągnąć mnóstwo negatywnych skutków (oczywiście pozytywnych też). Jednak odrzucenie przez rodzinę, czy przyjaciół potrafi poważnie odcisnąć się na psychice. Zdarza się utrata posady, albo głupie żarciki w miejscu pracy. Dorosły przez długi czas może sobie z tym dawać radę, chociaż im dalej w las tym trudniej. Jednak młodzi są narażeni na szykany ze strony rówieśników, a młodzież potrafi być wyjątkowo okrutna i stąd już tylko jeden krok do tragedii.

Właściwie mogła bym tutaj odnieść się do mojego wpisu o małych - wielkich zwycięstwach, bo to co wydaje się dla cisnormatywnych proste, dla osób transpłciowych może przybrać formę zdobycia K2 w środku zimy. Osobiście najbardziej nie znoszę wizyt u lekarza, rozbierania się... Zresztą o rozbieraniu się też wspominałam przy kilku różnych okazjach.

Tak więc jeśli miała bym odpowiedzieć jak to jest w kilku prostych słowach, to zwyczajnie w świecie nie potrafię. To jest ciągłe zmaganie się z różnymi problemami, które dla większości ludzi nigdy nie będą zrozumiałe. Żeby zrozumieć transseksualizm trzeba być osobą transseksualną, bo żadne słowa nie oddadzą w pełni z czym się zmagamy. I wiele razy zdarzało mi się pocieszać znajomą transseksualną osobę, przy znajomych cispłciowych którym kompletnie nie mieściło się w głowie, że można robić wielkie halo z jakiejś błahej sprawy, która dla nich nie jest niczym niezwykłym.

2 komentarze:

  1. A jak to jest urodzić się w swojej płci - miałbym ochotę zapytać tych ciekawskich ;) bo przecież ja nie wiem jak to jest po prostu być i o tym nie myśleć... to znaczy teraz już wiem od lat :) ale chodzi mi o to, że mieć tak od zawsze, to pewnie jeszcze jakoś inaczej :P A ja nigdy się nie dowiem jak to jest być zwyczajnym dzieckiem, jak być szczęśliwym nastolatkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oto jest pytanie. Tylko jakby je zadać to coś myślę, że odpowiedź by brzmiała: no weź nie wygłupiaj się takim pytaniem. Albo coś w ten deseń

      Usuń